Niezłote polskie lato – Analiza techniczna z dnia 09.07.2021
Lipiec dla rodzimej waluty zaczyna się od znacznej przeceny. Do pewnego momentu słabnący złoty korelował z umacniającym się dolarem, ale wyhamowanie USD nie zatrzymało szczególnie naszego orła w zniżaniu lotu. Łączy się on w bólu z innymi walutami rynków wschodzących, które co rusz obrywają przy bardzo zmiennych rynkowych nastrojach.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 05.07.2021 – 09.07.2021.
Para walutowa |
EUR/USD |
USD/PLN |
EUR/PLN |
CHF/PLN |
Minimum |
1,1785 |
3,7818 |
4,4914 |
4,1084 |
Maksimum |
1,1894 |
3,8505 |
4,5534 |
4,2035 |
EURUSD
Wykres kursu euro do dolara, interwał 1-godzinowy
Jednak naszą podróż zaczynamy od kreatora wydarzeń, stworzyciela ruchów na forexie, czyli głównej pary walutowej świata. Przez kilka tygodni kurs EUR/USD utrzymywał się stabilnie powyżej 1,21 $, ale wtedy dolar przystąpił do kontrataku i w zaledwie 2 dni umocnił się o prawie 3 centy. Stało się to bezpośrednio po ostatnim posiedzeniu Fed, co mogło być zastanawiające, gdyż Amerykanie utrzymali wszystkie parametry swojej polityki monetarnej. Jednak już wtedy rynek wyczuwał, że powoli coś się święci, a potwierdzenie tego otrzymał po publikacji protokołu. Chociaż prezes Jerome Powell nie chce słyszeć o żadnej kalibracji, to coraz większa liczba członków FOMC widzi potrzebę szybszych zmian, niż przewidywano do tej pory. Niektórzy nawet głośno przyznają, że już przygotowywane są analizy, jak miałby wyglądać tzw. tapering, czyli ograniczanie skupu aktywów, co będzie pierwszym krokiem na drodze do nowego cyklu. Po szybkiej obniżce udało się obronić poziom 1,185 $, po czym wpadliśmy w trend boczny, ale początek lipca przyniósł jego wybicie dołem i marsz w kierunku 1,178 $, do którego ostatecznie nie udało się dotrzeć, ale i tak nieznacznie powyżej wyznaczono 3-miesięczne minima. Od tego momentu wspólna waluta przeszła do obrony i dziś stara się coraz wyraźniej zakończyć wcześniejszy trend spadkowy i popchnąć kurs na północ. Jeżeli się jej to powiedzie, to nie możemy wykluczyć, że czeka nas stopniowe kroczenie w kierunku 1,20 $. Jednak za prawdopodobne można także uznać, że kreuje się nam po prostu nowy korytarz boczny. Euro dostało w tym tygodniu dość niezwykłe wsparcie ze strony EBC, który zwyczajnie nie jest w stanie być już bardziej gołębi, ale znalazł inny sposób. Co powinien zrobić bank centralny, gdy zagrożony jest jego cel inflacyjny? Może zacieśnić politykę monetarną? Oj wy naiwni. Wystarczy przesunąć cel w górę i po problemie. Chociaż zmiana wydaje się kosmetyczna, to jest wyraźnym sygnałem, że EBC dołączyło do szeregu bankierów, którzy zamierzają tolerować wyższą dynamikę cen. Dokąd nas to zaprowadzi? Ocenę pozostawiam Państwu.
USDPLN
Wykres kursu dolara do złotego, interwał 1-godzinowy
Kiedy dolar umacnia się na szerokim rynku, to musi to znaleźć odbicie także na parze ze złotym. Ruch z połowy czerwca można by wręcz określić jako spektakularny, gdyż w zaledwie 2 dni kurs poszybował o 12 groszy! Trudno o wyraźniejszy sygnał dla ucieczki kapitału za ocean. Tak wyraźna przecena złotego w naturalny sposób otrzymała korektę, która poprowadziła nas w pobliże 3,77 zł i w tej chwili właśnie w tych okolicach możemy szukać znaczącego wsparcia. Jednak na razie jest to odległa perspektywa, gdyż ponownie znaleźliśmy się na północnej ścieżce, która doprowadziła nas do 3,85 zł, wyznaczając tym samym 3-miesięczne maksima. Na razie ten opór okazał się wystarczający i kurs wpadł w trend boczny (co można powiązać z wygaśnięciem aprecjacji dolara na szerokim rynku), ale jego ograniczony zakres może zwiastować szybkie wybicie. W przypadku powrotu umocnienia „zielonego” może nas to skierować na 3,90 zł, jeżeli otrzymamy odwrotny impuls, to szybko możemy być świadkami obrony 3,80 zł. Trudno oczekiwać, aby decydujące mogły być czynniki lokalne, dlatego powinniśmy raczej obserwować, w jakim kierunku wieje wiatr rynkowego sentymentu. A ten w najlepszym wypadku jest w ostatnich dniach mocno mieszany, ze wskazaniem jednak na awersję do ryzyka, która wypompowuje kapitał z walut rynków EM. W ten sposób, nawet gdy dolar zaczyna słabnąć, nie przekłada się to automatycznie na umocnienie złotego.
EURPLN
Wykres kursu euro do złotego, interwał 1-godzinowy
O radości, iskro euro, kwiecie frankfurckich pól. Połowa czerwca to już klasyczny w naszym zestawieniu wystrzał kursu, w tym przypadku na północ. Oczywiście nie był on tak spektakularny, jak w przypadku USD/PLN, bo zamknął się poniżej 7 groszy, ale taki ruch na często usypiającej parze EUR/PLN i tak robi wrażenie. W ten sposób udało się na chwilę nawet pokonać 4,55 zł, wyznaczając 2-miesięczne maksima. Jednak w odpowiedzi szybko otrzymaliśmy znaczącą korektę, która ponownie skierowała nas w okolice 4,50 zł. Trudno było o inny scenariusz, gdy euro w tym okresie nie wyglądało zbyt przekonująco na szerokim rynku. Następnie otrzymaliśmy krótką i dość rozchwianą konsolidację, po której nastąpił ostatni zryw PLN, zakończony udaną obroną wsparcia przy 4,49 zł. Od tego momentu złoty już tylko krwawi i w tej chwili trudno o jakieś argumenty, które mogłyby zawrócić kurs na południe. Jeśli wreszcie udałoby się skutecznie wybić opór powyżej 4,55 zł, to otworzy się droga przynajmniej w kierunku 4,59 zł. Jeżeli jednak na rynki powróci dobry sentyment (co wciąż przewiduje spora liczba ekspertów), to może się okazać, że tak naprawdę ostatecznie widzimy kreację kilkugroszowego trendu bocznego. Dosyć szerokiego, to prawda, ale pamiętając tradycje EUR/PLN, najlepiej czuje się on właśnie w takim stadium. Rodzima waluta nie dostała wczoraj wsparcia ze strony RPP (co zaskoczyło równe zero obserwatorów), a wręcz bankierzy dolali oliwy do ognia. A raczej zrobiło to połączenie dwóch faktorów. Po pierwsze projekcje inflacyjne NBP zostały skorygowane w górę na nadchodzące lata. Może to oznaczać, że „przejściowość” jest aż tak bardzo przejściowa, że już chyba powinniśmy się z nią zaprzyjaźnić. Po drugie brak w komunikacie po posiedzeniu Rady jakiegokolwiek zaniepokojenia takimi prognozami i w związku z tym większej otwartości na choćby dyskusję o końcu ultra luźnej polityki… Nie ma co liczyć na takie bluźnierstwa ze strony RPP, ale może dziś prezes Adam Glapiński w trakcie konferencji prasowej czymś nas zaskoczy? Nadzieja umiera ostatnia.
CHFPLN
Wykres kursu franka do złotego, interwał 1-godzinowy
Frank długo czekał na swój moment. Nie skorzystał na przecenie złotego z połowy czerwca i przez dłuższy okres wyglądał w taki sposób, że można było powątpiewać, czy rynek wciąż wierzy w jego walory jako safe haven. Marsz na południe doprowadził nas poniżej 4,10 zł, ale ten poziom okazał się wystarczającym wsparciem. Kiedy mogło się wydawać, że oto sytuacja się odwróci, to w prezencie dostaliśmy konsolidację i znów można było załamać ręce nad kondycją CHF. To była jednak tylko cisza przed burzą, która ostatecznie przyniosła spektakularny wystrzał kursu franka na północ. W dwa dni znaleźliśmy się 10 groszy wyżej (!), wyznaczając tym samym 3-miesięczne maksima przy 4,20 zł. W tej chwili będzie to kluczowy opór, którego wybicie może otworzyć ścieżkę w kierunku przynajmniej 4,23 zł. Przy załączonym w pełni rynkowym trybie risk off i braku przekonania ze strony inwestorów co do dalszego pompowania dolara, przypomnieli oni sobie nagle o franku. Widać było to doskonale nie tylko na CHF/PLN, ale też np. na EUR/CHF, gdzie euro ugięło się bez pytań przed potężnymi Helwetami. Szwajcarska waluta powróciła jako bezpieczna przystań w pełnej glorii. Dlatego dla dalszych wydarzeń tak dużo będzie zależeć właśnie od rynkowego sentymentu. Jeżeli wróci apetyt na ryzyko, to szybko możemy znaleźć się na południowym szlaku, a wtedy na horyzoncie znów zamajaczy nam 4,10 zł.