Ropa wraca do gry – Analiza techniczna z dnia 19.04.2024

Na rynki wracają obawy o inflację, które zmieniają percepcję, co do przyszłych posunięć banków centralnych. Swoją rolę w tym odgrywają wyceny ropy naftowej, która nie tylko już podrożała, ale straszy, że może drożeć jeszcze bardziej. W złotego biją zarówno czynniki wewnętrzne, jak i globalne.

Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 15.04.2024-19.04.2024.

EURUSD

Wykres kursu euro do dolara, interwał 4-godzinowy.

Ostatnie dni przynoszą ofensywę dolara na szerokim rynku. W oczywisty sposób przekłada się to również na kurs głównej pary walutowej globu. Jest to spowodowane przede wszystkim woltą na oczekiwaniach co do nadchodzących działań FED-u. Co prawda, od wielu miesięcy występował dysonans między tym, co mówili oficjele z FOMC a tym, co słyszeli inwestorzy. W kwietniu jednak Powell i spółka jeszcze mocniej przeszli na jastrzębią stronę mocy, a rynek zaczął traktować ich słowa poważnie. Na początku roku panowało przekonanie, że już w marcu FED rozpocznie łagodzenie polityki pieniężnej, z czasem konsensus z dość dużym oporem przeniósł się na czerwiec. Sytuacja stała się dynamiczna w tym miesiącu, obecnie bazowy scenariusz mówi już o wrześniu. Żeby było ciekawiej, na koniec tygodnia mieliśmy serię wypowiedzi o potencjalnej… podwyżce stóp.
Ewidentnie przekłada się to na siłę dolara. Popularny edek przełamał w tym tygodniu wsparcie na poziomie 1,07$, które było uznawane za jedno z kluczowych. Na kanwie tych wydarzeń udało się zejść jeszcze jeden cent niżej. Później nastąpił klasyczny retest, gdzie poprzednie wsparcie zamieniło się w opór. Efektem tego jest próba konsolidacji między 1,06$ a 1,07$. Z szerszej perspektywy wydarzenia z tego tygodnia otwierają możliwość testowania 1,045$, gdzie wypada ubiegłoroczne minimum. Faktyczny obszar wsparcia rozpoczyna się już pół dolara wyżej i sforsowanie tego przedziału będzie niezwykle trudne.

OIL.WTI

Wykres kursu ropy do dolara, interwał 4-godzinowy.

Dolarowi pomaga zaognienie sytuacji na Bliskim Wschodzie i to podwójnie. Po pierwsze potencjalny konflikt Izraela z Iranem zmusza kapitał do szukania bezpiecznych przystani, a więc właśnie lokowania się w dolarze. Po drugie napędza rajd w górę ropy naftowej, co jeszcze bardziej utrudnia walkę z inflacją. Wydarzenia nabrały dynamiki w zeszły weekend, gdy Iran zdecydował się przeprowadzić atak rakietowy na terytorium wroga. Był to odwet za atak na konsulat Teheranu w Syrii. Rynek obawiał się wywołania reakcji łańcuchowej i faktycznie w piątek miało dojść do odpowiedzi i uderzenia Izraela na bazę wojskową w rejonie Isfahan. Rzecz w tym, że mimo wymierzania kolejnych ciosów, temperatura sporu wydaje się opadać. Ataki są planowane i przeprowadzane w taki sposób, by nie wyrządzić większych szkód i nie sprowokować przeciwnika do mocniejszej odpowiedzi. Wydaje się, że inwestorzy wierzą w scenariusz czasowego zamrożenia konfliktu.

Widać to na wykresie ropy. Od początku lutego obserwujemy powolne wdrapywanie się kursu na coraz to wyższe poziomy. W przeciągu dwóch miesięcy baryłka podrożała o ponad 10 dolarów. Wydarzenia z początku kwietnia zdynamizowały ten ruch, przez co ropa podrożała o kolejne 5 dolarów, podchodząc do pułapu 88$. Ostatecznie wiara w scenariusz “pokojowy” sprowadziła wyceny z powrotem w okolice 82$. Z szerszej perspektywy możliwe jest zarysowanie odwrócenia tegorocznego trendu, jednak nie będzie o to łatwo. Widzimy formację podwójnego szczytu, wybicie linii wsparcia przy 84,5$, co istotne wsparcie to w ostatnich godzinach zadziałało jako opór, który nie bez przeszkód, ale zatrzymał ruch w górę. Kluczowe będzie jednak pokonanie wsparcia przy 80,5$. Jeżeli pojawi się siódemka z przodu, to faktycznie będziemy mieć potwierdzenie zakończenia trendu.

USDPLN

Wykres kursu dolara do złotego, interwał 4-godzinowy.

Moc dolara doskonale widać także na złotym, który w ostatnim czasie pozostaje w defensywie. Jeszcze 10 dni temu kurs USDPLN testował ważne wsparcie przy 3,91 zł. Ostatecznie nie udało się go pokonać, a kapitulacja zbiegła się w czasie z prodolarowymi czynnikami globalnymi. Rozpoczął się dynamiczny rajd w górę, który wyprowadził “zielonego” aż do 4,12 zł. Te 20 groszy udało się zrobić w zaledwie 7 dni, pokonując po drodze bez większych problemów dwa istotne obszary oporu. Zresztą ten drugi klasycznie zareagował jako wsparcie przy ostatniej korekcie tego ruchu. Mamy teraz ciekawą sytuację, gdzie z jednej strony uformował się podwójny szczyt, z drugiej nie udało się sforsować pułapu 4,05 zł. Teoretycznie daje to pole do zawiązania konsolidacji, przy czym im dłużej będzie ona trwała, tym trudniej będzie powrócić do wzrostów. Wydaje się więc, że jeśli w przyszłym tygodniu nie zobaczymy wyjścia na nowe lokalne szczyty, to znowu złoty będzie przeważał na tej parze.

EURPLN

Wykres kursu euro do złotego, interwał 4-godzinowy.

Podobnie wygląda sytuacja na parze EURPLN, przy czym tutejsze ruchy mają jednak mniejszy zasięg. I tak jak, gdy na dolarze obserwowaliśmy 20-groszowy rajd, euro ograniczyło się do niecałych 12 groszy. Co ważne, zanim ten ruch nastąpił, udało się zarysować wieloletnie minima. Ostatni raz wspólna waluta kosztowała 4,25 zł jeszcze przed erą pandemii COVID-19. Ostatnie osłabienie złotego przynajmniej na razie nie zmienia dużego trendu spadkowego, który rozpoczął się na początku zeszłego roku. Od tego czasu euro potaniało o 65 groszy. Obecnie kluczowy, przynajmniej z szerokiego punktu widzenia, wydaje się pułap 4,40 zł. Dodatkowo widać, że lokalnie reaktywny jest poziom 4,36 zł. Sugeruje to, że EURPLN będzie ciężko maszerować w górę więc, jak tylko globalne czynniki zaczną wygasać, powinniśmy obserwować próbę powrotu poniżej 4,30 zł.