Krajobraz powyborczy – Komentarz walutowy z dnia 02.06.2025
Media tradycyjne żyją ostatnio głównie wyborami. Patrząc na emocje, można było spodziewać się bomby. Wynik elekcji owszem widać na wykresach, ale ciężko nazwać to rewolucją. W Niemczech inflacja nadal przekracza 2%, a Amerykanie pokazują mieszane dane.
Złoty po wyborach
W weekend odbyły się wybory prezydenckie w Polsce. Po wyrównanej walce prezydentem został popierany przez główną formację opozycyjną Karol Nawrocki. Jak to często jest w przypadku takich wyścigów wyborczych, rynkom trudno się jest przygotować na wynik. Nie da się inwestować na remis, bo remisu być nie może. Dobrze było to widać w piątek, kiedy na ostatniej prostej szala zwycięstwa przechylała się znów w stronę Nawrockiego. Kandydat ten był uważany przez rynki finansowe za mniej korzystnego. Z tego też powodu, gdy zyskiwał w piątek, to złoty był w odwrocie. Dzisiaj od rana na otwarciu nasza waluta również traciła. Należy jednak brać pod uwagę skalę tego ruchu. Piątkowa przecena to był 1 grosz zmiany na kursie EUR względem PLN. Dzisiaj rano zobaczyliśmy jeszcze dodatkowe 2 grosze. Łącznie 3 grosze to nie koniec świata. Finalnie jednak okazuje się, że rynki i tak zareagowały nadmiernie emocjonalnie. Od godziny 9:00 byliśmy bowiem świadkami powrotu. Złoty nadal jest słabszy, ale na pewno nie można mówić o panice na rynku.
Inflacja w Niemczech nie zwalnia
W piątek poznaliśmy dane na temat zmian cen za Odrą. Jest to wstępny odczyt za maj. Pokazuje on, że wbrew oczekiwaniom analityków tempo wzrostu cen wcale nie spadło do 2%. Utrzymało się ono na poziomie 2,1%. Nie jest to alarmujący wskaźnik, w końcu cel jest ustawiony na 2%. Im wyższa jednak inflacja w strefie euro, tym wolniej EBC będzie obniżał stopy procentowe. Ze względu na wagę Niemiec w unijnej gospodarce wpływ ten jest tutaj znacznie ważniejszy niż jakiegokolwiek innego państwa. Wyższa inflacja umacnia zatem euro wobec dolara, bo inwestorzy przez wyższe stopy procentowe widzą też lepsze stopy zwrotu z inwestycji o nie zapartych.
Dane zza oceanu
W piątek Amerykanie pokazali pakiet danych. Dochody i wydatki Amerykanów były pierwszym z dobrych sygnałów. O ile wydatki rosły w kwietniu zgodnie z oczekiwaniami o 0,2%, o tyle dochody zaskoczyły. Kwiecień pokazał wzrost o 0,8% przy prognozowanym 0,3%. Trzeba pamiętać, że reakcja rynków była dość ostrożna, gdyż inwestorzy za znacznie ważniejsze uznają wydatki. Dopiero wydany pieniądz pobudza gospodarkę. Zimny prysznic przyszedł jednak po danych z Chicago. Tamtejszy indeks koniunktury okazał się wyraźnie słabszy, niż przewidywano. Był to też najgorszy wynik od stycznia tego roku. Odczyty dla dolara okazały się niekorzystne. W rezultacie pomimo serii publikacji, zakończenie dnia na głównej parze walutowej nie przyniosło nam dużych zmian.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych