Złoty po słabym tygodniu wraca do łask – Komentarz walutowy z dnia 10.06.2025
Poniedziałek przyniósł nam silne umocnienie złotego. Jest to raczej korekta po minionym tygodniu. W Chinach deflacja i przygotowania do wojny handlowej. Za oceanem gwałtownie spada liczba odwiertów, a hasło „drill, baby, drill” powoli zaczyna być kpiną.
Korekta na złotym
Ostatni tydzień upłynął pod dyktando przeceny złotego – od wtorku do piątku euro podrożało o niemal 4 grosze. Analitycy nie są zgodni co do genezy tego ruchu. Zdaniem części z nich powodem jest fakt, że nadchodzące zmiany stóp procentowych będą działać zdecydowanie silniej na niekorzyść złotego niż głównych walut. W Polsce oczekuje się bowiem większych cięć. Pojawiają się również hipotezy o możliwym ponownym przeliczeniu głosów. Temat ten jest jednak bardzo nośny w mediach głównego nurtu, lecz w branżowych jest bardzo niszowy. Niezależnie od przyczyny zeszłotygodniowych umocnień, inwestorzy wyraźnie uznali je za przesadne. Euro po 4,29 zł było dobrym momentem, by realizować zyski i bardzo szybko wczoraj zobaczyliśmy przecenę o 2 grosze do poziomu 4,27 zł. Podobny ruch widać było na złotym względem innych walut, co pokazuje, że wynikał on z okoliczności na rodzimej walucie.
Zmiany cen w Chinach
Wczoraj poznaliśmy odczyt inflacji w Chinach. Nie można już mówić o wzroście cen, gdyż wskaźnik jest ujemny. W maju w ujęciu rocznym, ceny zarówno dla konsumentów, jak i dla producentów spadały względem zeszłego roku. Dla konsumentów było to symboliczne 0,1%, co jest po prostu stabilizacją. Bardziej istotny jest jednak odczyt dla producentów. Tam mamy bowiem spadek aż o 3,3%. Pokazuje to, że chińskie produkty mogą być jeszcze bardziej konkurencyjne na rynkach. Jeszcze kilka miesięcy temu głosy, że Państwo Środka poradzi sobie w wojnie handlowej z USA uchodziły za bardzo odważne. Obecnie Chińczykom udało się w miarę ustabilizować juana względem dolara. Oznacza to, że stracił on względem innych walut jak chociażby euro. To dodatkowo podnosi atrakcyjność importu dla europejskich odbiorców.
Fiasko „drill, baby, drill”?
W kampanii prezydenckiej w USA padło hasło, które wiele osób odebrało jako zapowiedź znaczącego powrotu do ropy naftowej. Stało to wówczas w sprzeczności z politycznym romansem z dużym producentem samochodów elektrycznych. Jego współwłaściciela nie ma już jednak w rządzie od jakiegoś czasu, a odwrót od ropy naftowej tylko przyspiesza. Ceny tego surowca są obecnie najwyższe od drugiej połowy kwietnia. Producenci jednak prawdopodobnie wiedzą coś, czego nie wiedzą jeszcze inwestorzy. Od kilku tygodni jesteśmy bowiem świadkami gwałtownego spadku liczby aktywnych wież wiertniczych. W ciągu trzech tygodni wyłączono 6,5% odwiertów. Być może to ten proces powoduje wzrost cen surowca, ale zwyczajowo ciąg przyczynowo-skutkowy był odwrotny. To ceny ropy powodują, że operatorzy otwierają lub wygaszają wydobycie. Być może producenci spodziewają się, że nawrót wojny handlowej mocno ograniczy handel międzynarodowy i surowca na rynku będzie za dużo?
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.