Zjednoczenie nie porządzi, EUR zyskuje – Komentarz walutowy z dnia 08.07.2024
Wyniki drugiej tury wyborów parlamentarnych we Francji zaskoczyły wielu obserwatorów, ale przynajmniej na poniedziałkowym otwarciu dołożyły cegiełkę do budowanego optymizmu inwestorów. Nastroje poprawiły się już w piątek po mieszanych danych amerykańskiego Departamentu Pracy, które jednak według rynkowej narracji przybliżają wrześniową obniżkę stóp za oceanem. Niebagatelne znaczenie dla nastrojów będzie miał zaczynający się w tym tygodniu sezon wynikowy spółek z Wall Street.
Wyborcze uspokojenie, powyborcza niepewność?
Francuskie wybory parlamentarne, rozpisane naprędce przez prezydenta Emmanuela Macrona po porażce jego ugrupowania w elekcji do europarlamentu, wprowadziły sporo zamieszania na rynkach. Obawy związane były głównie z możliwością przejęcia władzy przez określane jako skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe. Niepewność dotyczyła z jednej strony kierunku polityk nowego rządu (w tym stosunków z UE), a z drugiej możliwego paraliżu zarządzania państwem w związku z kohabitacją z prezydentem z innego obozu. Pierwsza tura była jeszcze zwycięska dla ZN, ale z powodu konstrukcji systemu wyborczego (jednomandatowe okręgi) jeszcze o niczym nie rozstrzygała, ponieważ większość mandatów pozostała do obsadzenia w drugiej turze. A ta okazała się porażką dla partii Marine Le Pen, która kończy wyścig dopiero na trzecim miejscu. Na pierwszym dotarł szeroki lewicowy Front Ludowy, a na drugim centrowy obóz Macrona. Zablokowanie ZN przed przejęciem władzy we Francji może przez chwilę wnosić pozytywny efekt na rynkach i dokładać do budowanego risk on. W porannych godzinach dostrzeżemy to zarówno na giełdach (francuski CAC40 +0,65%), jak i na walutach, gdzie EUR/USD próbuje wybić piątkowy szczyt przy 1,084 $. Jednak ten miesiąc miodowy może nie potrwać długo, jeśli do świadomości inwestorów przedostanie się nowe zagrożenie. Zbudowanie koalicji rządzącej w tak skonstruowanym parlamencie nie będzie wcale łatwe, a przy dużej reprezentacji ugrupowań lewicowych w nowym rządzie może oznaczać zwiększenie wydatków budżetowych. To niekoniecznie spodoba się inwestorom, którzy już z zaniepokojeniem spoglądają na deficyt budżetowy (5,5% w 2023 r.) i dług publiczny (110% w zeszłym roku).
USD w defensywie, PLN korzysta
Piątkowe dane amerykańskiego Departamentu Pracy za czerwiec miały być kluczowe w zeszłotygodniowym, handlowo krótszym za Atlantykiem tygodniu (4 lipca był Dzień Niepodległości). Na pierwszy rzut oka nie wyglądały one źle, wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym (+206 tys.) był wyższy od prognoz (191 tys.). Jednak im dalej w las, tym gorzej, ponieważ wyniki za poprzednie dwa miesiące zostały zrewidowane w dół aż o 111 tys. Płace rosną w niższym tempie (3,9% rdr), a stopa bezrobocia zaskakująco poszła w górę do 4,1%. Ostatecznie rynek zweryfikował te odczyty jako objaw spowolnienia na rynku pracy, co miałoby przybliżyć możliwość wrześniowego cięcia stóp za oceanem (aktualnie szansa na ten scenariusz szacowana jest na ok. 75%). Spadkiem zareagowały rentowności obligacji, amerykańskie 10-latki spadły poniżej 4,3%, a 2-latki do 4,6%, czyli najniżej od przełomu marca i kwietnia. Wywołało to pozytywny efekt na Wall Street, a indeksy zamknęły się nowymi historycznymi rekordami. Równocześnie ucierpiał dolar, a kurs EUR/USD wyszedł powyżej 1,084 $, gdzie ostatnio był widziany prawie miesiąc temu. Okazało się to świetną informacją dla złotego, który w poniedziałek kontynuuje dobrą passę. Przed południem kurs euro coraz wyraźniej schodzi poniżej 4,28 zł (miesięczne minimum), kurs dolara wynosi 3,94 zł (również miesięczny dołek), a kurs franka zbliża się do psychologicznej granicy 4,40 zł.
Dzisiaj brak istotnych odczytów w kalendarzu makro, ale w tygodniu warto zwrócić uwagę na:
Wtorek: Początek zeznań szefa Fed w Kongresie
Środa: Inflacja w Chinach, Zapasy ropy naftowej w USA
Czwartek: Inflacja konsumencka w USA
Piątek: Inflacja producencka w USA