pl

Gołębie vs Jastrzębie, czyli kto stoi za polityką monetarną

22.11.2023

Polityka monetarna w ostatnim czasie szturmem wdarła się na medialne salony. Poprzez kryzys inflacyjny znowu ma realny wpływ na nasze życie. W ostatnim artykule przybliżyliśmy główne jej założenia, definicje. Teraz zajmiemy się ludźmi, którzy za nią odpowiadają, w skali globalnej, jak i lokalnej.

Brak prostych recept

Bez dwóch zdań polityka monetarna jest doktryną trudną, zarówno do prowadzenia przez decydentów, jak i zrozumienia dla obywateli. Nie ma tu prostych narzędzi, jasnych ciągów przyczynowo skutkowych, strasznie daleko jej do nauk ścisłych. Smutna prawda jest taka, że znaczna część naszej wiedzy opiera się albo na fałszywych, albo przeterminowanych założeniach, albo po prostu na intuicji. Nie oznacza to oczywiście, że brakuje opracowań naukowych na ten temat. Co więcej jest ich sporo i znaczna część stoi nawet na technicznie wysokim poziomie. Niestety obecny system finansowy rozrósł się do tak gargantuicznych rozmiarów, że holistyczne opisanie wszystkich współzależności staje się po prostu niemożliwe. I jest to pierwsza z barier poznawczych. 

Drugą równie istotną jest dynamika zmian tego systemu. Analitycy uwielbiają odnajdywać analogie z historycznymi wydarzeniami. Ostatnio przy każdym załamaniu dostajemy masę porównań do kryzysu z 2008 roku, obecną inflację przyrównuje się do wydarzeń z przełomu lat 70/80, często lubimy wracać do Wielkiego Kryzysu z początku lat 30. Takie rzeczy są klikalne i dobrze się sprzedają. Należy jednak pamiętać, że obecne warunki są całkowicie odmienione i choć pewne podobieństwa można dostrzec, to przeważnie są one złudne. Do tego stopnia, że w ostatnim czasie upadło kilka wręcz dogmatycznych twierdzeń, na których oparta była ówczesna polityka monetarna.

Podział na stronnictwa

To wszystko sprawia, że polityka monetarna jest dziedziną bardziej pozytywną niż normatywną. Oznacza to, że łatwiej w niej formułować pewne hipotezy, przeprowadzać eksperymenty myślowe, jest otwarta na dialog. Znacznie trudniej o kategoryczne tezy, dogmaty, czy jedyne prawdy. Stąd też się bierze ten pluralizm opinii w większości rad decyzyjnych banków centralnych na świecie. Nie jest tak, że jedna ze stron uparcie się myli, a druga wiecznie ma rację. Co do zasady w komitetach możemy rozróżnić dwa stronnictwa. Z jednej strony mamy tak zwane gołębie, czyli członków przeważnie opowiadających się za luźniejszą polityką pieniężną, wspierającą gospodarkę, czy rynek pracy. Z drugiej strony są jastrzębie, czyli członkowie z bardziej konserwatywnym podejściem do swoich obowiązków. Respektują oni zasadę, że za gospodarkę odpowiada rząd, a zadaniem banku centralnego jest dbanie o wartość pieniądza. Tym samym opowiadają się za bardziej restrykcyjną polityką monetarną, przeważnie wskazują wyższy próg stóp procentowych jako wartości neutralne.

Nie oznacza to jednak, że jastrząb nigdy nie będzie popierał cięcia stóp procentowych, a gołębie zanegują każdą podwyżkę. Kiedy przeanalizujemy posiedzenia Rezerwy Federalnej z ostatnich kilku kadencji, to okazuje się, że większość decyzji podjęto jednomyślnie. Nie oznacza to oczywiście, że cały komitet w danej chwili był całkowicie gołębi, albo w pełni jastrzębi. Oznacza to, że na rynkach często dochodzi do odchyleń tak znacznych, że niezależnie od wyznawanych poglądów, następuje zgoda, co do potrzeby działania. Gdy inflacja jest trzy- czy czterokrotnie wyższa od celu, nawet największy gołąb nie neguje potrzeby podnoszenia stóp procentowych. Gdy odczyty wskazują na deflację przy jednoczesnych problemach na rynku pracy, nie ma jastrzębia broniącego się przed redukcją kosztu pieniądza.

Ewolucja prezesów FED

Najlepszym przykładem tego mechanizmu jest Janet Yellen. Za czasów prezesowania Bena Bernanke była uznawana za radykalnego gołębia i idealnie wpasowywała się w narrację narzucaną przez swojego szefa. Ten zyskał przydomek Helicopter Ben, od chęci zrzucania pieniędzy na rynek. Gdy jednak zajęła później jego stanowisko, nie bała się dokonać pierwszej od dekady podwyżki stóp procentowych, rozkręcić cykl, gdy Europa była pogrążona w marazmie decyzyjnym, czy zakończyć programy QE. W pewnym momencie Rezerwa Federalna pod jej przewodnictwem prowadziła najbardziej restrykcyjną politykę pieniężną wśród głównych graczy. Podobną drogę przeszedł także obecny prezes FED Jerome Powell. On również na początku kadencji dał się poznać jako miękki gołąb, skory do ustępstw wobec ówczesnej administracji z Waszyngtonu. Obecnie amerykański bank centralny znowu jest w czołówce najbardziej jastrzębich na świecie i to pomimo coraz większych obaw o recesję w USA. 

Warto odnotować, że każdy z ostatnich czterech Przewodniczących Rady Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej w momencie nominacji był uznawany za członka gołębiego skrzydła. A jeżeli na kimś taka seria nie robi wrażenia, dodam że ta czwórka rządzi od 1987 roku, czyli nieprzerwanie przez 36 lat. Ostatnim typowo jastrzębim prezesem Rezerwy był Paul Volcker, który został zapamiętany jako ten, który ujarzmił kryzys inflacyjny z przełomu lat 70/80. 

Coraz bardziej gołębio

Z oczywistych względów historia prezesów Europejskiego Banku Centralnego nie jest aż tak bogata jak amerykańskiego odpowiednika. EBC w obecnej formie funkcjonuje od 1998 roku i przez ten okres miał 4 prezesów. Nawet na tak małej próbie można odnaleźć pewne trendy. Tym najważniejszym jest powoływanie na to stanowisko coraz bardziej gołębie persony. Mało kto pewnie obecnie pamięta, ale pierwszym prezesem EBC był Wim Duisenberg. Holender był notorycznie krytykowany za „uciążliwe” utrzymywanie wysokich stóp procentowych. Zasłynął powiedzonkiem, że słyszy, ale nie słucha głosu krytyków (I hear, but I don’t listen), które notorycznie powtarzał na konferencjach prasowych. Odbijał piłeczkę, że za wzrost gospodarczy oraz zatrudnienie odpowiedzialni są biurokraci z Brukseli, a sam odpowiada za poziom inflacji. Wypisz wymaluj klasyczny jastrząb.

W 2003 roku zastąpił go Francuz jego Ekscelencja Jean-Claude Trichet. Początkowo kontynuował politykę poprzednika, jednak jego kadencja została zapamiętana głównie przez kryzys finansowy z 2008 roku. Opieszałość EBC również wynikała po części z tego, że Francuzowi było bliżej do restrykcyjnej niż luźnej polityki monetarnej. Na ewidentnie gołębią stronę mocy EBC przeszedł w 2011 roku, powierzając prezesurę Włochowi Mario Draghiemu, znanemu również jako SuperMario. Ten w ramach walki z kryzysem zadłużeniowym „rozgrzał drukarki do czerwoności”. Pod jego rządami bilans banku centralnego się zwielokrotnił, a stopy procentowe przez ekstremalnie długi okres pozostawały na ujemnych poziomach. Mylił się jednak ten, kto wierzył, że Europejczycy nie są w stanie znaleźć jeszcze bardziej gołębiego prezesa EBC. Obecna przewodnicząca Christine Lagarde podjęła to wyzwanie, więc strach zgadywać, kto przyjdzie po niej. 

Polityka monetarna z konformizmem na czele

Teoretycznie podobny trend obserwujemy w naszym banku centralnym. Nie da się ukryć, że obecny prezes NBP prowadzi najbardziej gołębią politykę pieniężną w najnowszej historii. Co do oceny przynależności Adama Glapińskiego do któregoś ze stronnictw jest jednak sporo kontrowersji. Podczas trzeciej kadencji RPP w latach 2010-2016 był on uznawany za jednego z najbardziej jastrzębich członków gremium decyzyjnego. Albo razem z wiekiem zmienił swoje poglądy, albo zmieniło się otoczenie polityczne. Za tym drugim tropem przemawia obecny podział na stronnictwa w Radzie. Do gołębi zaliczamy członków powołanych przez rząd oraz prezydenta, a za jastrzębie uchodzą przede wszystkim pani Tyrowicz oraz pan Kotecki nominowani przez jeszcze niedawną opozycję. Linia podziału światopoglądowego została zastąpiona relacjami politycznymi, co bardzo źle wróży samemu bankowi centralnemu, ale przede wszystkim złotemu. 

Gołębi świat

Ciężko wyrokować, czy wprowadzenie programów QE na tak szeroką skalę doprowadziło do wzrostu popularności gołębi w gremiach decyzyjnych na świecie, czy właśnie odwrotnie, zalewanie globu świeżo wykreowanym pieniądzem, to efekt przestawienia pewnej wajchy w światopoglądzie finansjery. Nie da się ukryć, że bankierzy centralni coraz chętniej odchodzą od swojej klasycznej roli, stania na straży wartości pieniądza. Dodatkowo politykom coraz trudniej oprzeć się pokusie nominowania osób bardziej lojalnych niż kompetentnych. Pytanie, czy obecny kryzys inflacyjny jest w stanie zatrzymać ten trend, czy zostanie on potraktowany jako uciążliwy efekt uboczny, poświęcenie, na które rządzący w naszym imieniu są gotowi. 

Szybki kontakt
Infolinia
+48 61 250 45 65
LiveChat
Rozpocznij LiveChat
E-mail
biuro@internetowykantor.pl
Nasi konsultanci pracują
w dni robocze (pn-pt)
w godzinach 08:00 - 20:00